W roku 1916, ponad sto lat temu, lokalna gazeta ,,Echo Pragi” w numerze 43 zamieściła następującą relację z opuszczonego już wtedy od paru dekad cmentarza kamionkowskiego. Autor artykułu sygnowany jest jako Stef. R.
W przededniu Dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek oddajmy się wspomnieniu i pamiętajmy, że teren wokół konkatedry to nadal cmentarz, choć nieczynny, to najstarszy na Pradze, co czyni to miejsce unikatowym miejscem pamięci o historii prawobrzeżnej Warszawy i jej mieszkańcach…
Kamionek
Na wyżynie wznoszącej się urwiskiem ponad Łachą, leży cmentarz Kamionkowski. Niewielki obszar on zajmuje, boć w czasie jego założenia, Praga znajdowała się w upadku, a zamknięty jest już od lat pono trzydziestu. Smutno i zaniedbanie wygląda to niegdyś ,,Campo santo” Pragi. Jesienne liście gęstą zwałą porywają grobowce, znać, że troskliwa ręka nie roztacza opieki ponad zapuszczonem siedliskiem zmarłych. A jednak są tu mogiły różnych patrycjuszów Starej Pragi, o czem świadczą pomniki noszące nazwiska rodzin zmarłych. Vanitas vanitatum… Jedne powyjeżdżały drugie zbiedniały, inne wymarły, a pozostałe opuściły Pragę, lub … zapomniały…
Wśród ogólnego zapuszczenia, splantowanych mogiłek, poczerniałych, zapadłych i zarosłych murawą kamieni grobowych, wyróżnia się kilka okazalszych grobowców, które przetrwały jeszcze zniszczenie, aczkolwiek żelazne kraty i ogrodzenie przeważnie połamane.
Ozdobę cmentarza stanowi grób rodziny Geberów z ładnym marmurowym biustem, względnie dobrze zachowany. Z pośród innych, zauważyłem zaniedbaną płytę mogilną d-ra medycyny Jana Kleckiego, zmarłego w 1863 r. z napisem ,,od wdzięcznych obywateli Pragi”, w niewiele co lepszym stanie będący grób księdza Mikołaja Klatki, wikarego praskiego, zamordowanego w 1873 r., wystawiony przez ,,wdzięcznych parafian”, liczne płyty rodu Skorynów i Krzyżanowskich, sięgające swym początkiem trzeciego dziesiątka ubiegłego stulecia, oraz grobowce Kamińskiego, b. oficera wojsk polskich, Ślosarskich, Kwellów, Tyłowieckich, Sowińskich, Białobrzeskich, Hasiewiczów, Łaskich, Kruszewskich i Orszagh’ów. Ten ostatni względnie możliwy.
Posępnie wyglądają zwalone górne części nadgrobków, jeden z nich sterczy w części z wyrytem imieniem ,,Jan”.
Wogóle cmentarz skazany na zagładę. Część już splantowano i wystawiono kaplicę drewnianą, w której odbywają się nabożeństwa. Kaplica skromna, znać, że prowizoryczna, sklepienie zastępują zwyczajne belki. Istnieje zamiar zbudowania kościoła na terytorium cmentarza, czem się zajmują mieszkańcy okoliczni.
W ogóle widać, że cmentarz ten stanowi część przebrzmiałej już i zamierzchłej przeszłości, ginącej bezpowrotnie. Być może, że za lat kilkanaście śladu już z niego nie będzie. Tembardziej należałoby mu poświęcić jakąś monografję, by uchronić od zagłady pamięć osób tam pochowanych. Również rodziny zainteresowane winny zwrócić uwagę, aby ich familijne groby nie pozostawały bez dozoru i opieki.
Opuszczam cmentarz ze smutnem wrażeniem znikomości dzieł ludzkich rąk.
I ,,łzy” wyschły, i ,,nieutulone żale” zamilkły, i przeróżne ,,wdzięczności” wygasły. Tylko szmer starych drzew, ocieniających zamierające cmentarzysko, opowiada tajemniczą jego przeszłość, a dźwięk sygnaturki z poblizkiej kaplicy wskazuje na łączność z żywymi. Pełen cichej melancholji miły jest ten zakątek wznoszący się amfiteatralnie ponad łachą i pasmem łąk nadwiślańskich…
Czytaj też: http://kamionek.warszawa.pl/2017/10/31/cmentarz-na-kamionku-epitafia-spis-nagrobkow-1916-r-i-2006-r/
You must be logged in to post a comment.