„Brakuje mi tego, co było chyba najpiękniejsze, czyli tych więzi międzyludzkich” – rozmowa z Anną Krygier

Na początek proszę powiedzieć, czym zajmuje się Pani na co dzień?

Jestem prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej ,,Waszyngtona” i zarządzam jej zasobami już 27 lat.

Przez taki czas na pewno ma Pani ogląd, jak wszystko zmieniało się przez lata. Co jest dziś ulubioną częścią Pani pracy? 

Trudno mi powiedzieć, bo to praca różnorodna, codziennie jest coś innego. Nie ma sytuacji, które się powtarzają. Są budynki, które wymagają różnych remontów i są ludzie, którzy przychodzą z różnymi problemami. Podoba mi się, że zajmuję się różnymi tematami, ale najbardziej – kontakty z ludźmi, że mogę z nimi rozmawiać, że mogę im pomagać. Nie jest to tylko praca za biurkiem, przy papierach, ale jest to też praca z ludźmi i dla ludzi.

Stanowisko Pani wymaga zapewne wielu umiejętności, w tym  interpersonalnych…

Tak. Lubię słuchać ludzi. Bardzo często przychodzą do nie z bardzo fajnymi pomysłami, które wcielam w życie tak, aby służyły Mieszkańcom. Z biegiem lat nabywa się rutyny i jest łatwiej, jednak rzeczywiście, na moim stanowisku pracy trzeba umieć pracować z ludźmi.

Pamięta Pani ten moment, kiedy spółdzielnia otrzymała wyróżnienie? Za co było wtedy przyznane?

Zostało przyznane w kategorii „Inwestycje”. Zasoby mieszkaniowe Spółdzielni przeszły metamorfozę. Domy Spółdzielni miały mało ciekawy wygląd, taki z innej epoki, więc kiedy postanowiliśmy przeprowadzić ich termomodernizację, zatrudniliśmy dobrych architektów, którzy zaprojektowali nowe, nowoczesne elewacje. Jestem usatysfakcjonowana, bo kiedy ktoś przychodzi, to mówi „o, tutaj te wasze budynki są ładne, są piękne, są inne”. Wymagało to dużego wkładu pracy, przede wszystkim ze strony architektów, którzy starali się jak najwierniej odwzorować pierwotną architekturę tych budynków, ale dodać do niej trochę nowoczesności.
Kiedy zadzwonił do mnie członek Rady Samorządu i zaprosił mnie na galę wręczenia nagród byłam zdziwiona, bo nie wiedziałam, kto mi przyznał nagrodę ani za co. Dowiedziałam się tego dopiero na samej gali. Ucieszyło mnie, że ktoś docenił moją pracę na rzecz Kamionka. Zadbaliśmy też o podwórka, które razem z ładnymi elewacjami budynków sprawiły, że podniosła się estetyka całej okolicy. Mieszkańcy wnioskują do mnie, żeby na przykład napisać na budynku „Rezydencja Waszyngtona 33” (śmiech). To miłe, kiedy przychodzą do mnie i mówią, że ich goście nie mogli się nachwalić jak ładnie mieszkają, jak podobało im się podwórko. Ta nagroda to było ważne wyróżnienie.
Budynek pod adresem Waszyngtona 37. Źródło: strona internetowa SM „Waszyngtona”

Co Pani sądzi o kierunku w jakim obecnie zmierza Kamionek? Wybudowano dużo nowych osiedli, jest sporo nowych mieszkańców, zwłaszcza przy torach.

Cieszę się, że tyle nowych mieszkań powstaje, że powstają nowe osiedla. Jako Spółdzielnia Mieszkaniowa „Waszyngtona” jesteśmy tylko jedną cegiełką, która upiększyła nasz Kamionek. Nowe osiedla są rzeczywiście już pięknie projektowane. Przy torach, jak Pan wspomniał, przy Mińskiej powstają piękne domy. Dobrze, że XXI wiek wkracza już na Kamionek, bo dotychczas to miejsce kojarzyło się raczej ze starymi, zaniedbanymi kamienicami.

Co Pani myśli o problemach, jakie już są albo czekają Kamionek, jakie są szanse na rozwój?

Mała Sicilia di Stefano Terrazzino. Źródło: https://www.facebook.com/siciliaditerrazzino

Brakuje mi tego, co było chyba najpiękniejsze, czyli więzi międzyludzkich! Powstają piękne podwórka, piękne domy, ale między tymi domami nie bawią się dzieci. Nie widać dzieci, nie widać ludzi, jest smutno. Ludzie nie nawiązują relacji. Żyją obok siebie. Idzie się przez podwórka, stoją tam piękne zabawki, a tam nikogo nie ma. Dzieci same nie wychodzą. Kiedyś była też lepsza integracja ludzi starszych – siedzieli na ławeczkach, rozmawiali, spotykali się, wychodzili. Wszyscy teraz siedzą w domach, pozamykani. Jest trudno wyciągnąć ludzi z domów, bardzo trudno. Niedawno opowiedziała mi młoda dziewczyna, nowa lokatorka, która kupiła mieszkanie w naszych zasobach, że przed świętami Bożego Narodzenia upiekła ciasteczka, wyłożyła je na tacę i postanowiła złożyć życzenia sąsiadom. Pukała do drzwi i nikt nie chciał ich otworzyć, a jak już otworzył, to szybko wziął ciastko i ani o nic nie spytał ani życzeń nie słuchał. Stwierdziłam, że powinnam poświęcić czas na to, żeby odbudować więzi sąsiedzkie, międzyludzkie.

Od wielu lat tańczę taniec latynoamerykański na zajęciach u Stefano Terrazzino. Udało mi się tego słynnego tancerza przyciągnąć na Kamionek. W pawilonie przy ulicy Kinowej 19 otworzył kawiarnię „Mała Sicilia di Stefano Terrazzino”, gdzie jest też studio tańca. Rozrasta się w niebotycznym tempie. Kawiarnia i studio tańca wprowadziły na Kamionku życie. Taras przy pawilonie zapełnia się ludźmi. Na Sycylii są świetne gry, w które grają ludzie spotykający się na ulicy. Stefano te gry tutaj sprowadził, żeby nauczyć w nie grać swoich gości. Stefano wnosi nowe dla nas inicjatywy, nowe pomysły. Inspiracje czerpie z Sycylii, gdzie ludzie spotykają się jeszcze jak dawniej. U nas jest już jakiś inny świat. Świat, w którym zanikają więzi międzyludzkie.

Jakie ma Pani ulubione miejsce na Kamionku?

Park Skaryszewski oraz ten „mój” Kamionek – tak nazywał się dawniej pawilon przy Kinowej 19. Bardzo lubię to miejsce, może dlatego, że 27 lat już tutaj jestem, a teraz też przez to, że powstała tu „Mała Sicilia di Stefano Terrazzino”. Chociaż bardzo lubię też Soho Factory. Odwiedzam często restaurację Warszawa Wschodnia i lubię patrzeć, jak tam się zmienia. Widać dobrą pracę architektów. To, co trzeba wyeksponować zostaje i nie niszczy się tego.

I jeszcze jedno miejsce bardzo lubię – Bliska 12. To stary pawilon handlowo – usługowy wybudowany 1969 roku, znajdujący się w zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej „Waszyngtona”.

Wnętrze pawilonu Bliska 12. Źródło: https://mwfc.pl/wp-content/uploads/BLISKA-24-scaled.jpg

Przyszedł kiedyś do mnie młody człowiek, dziennikarz i powiedział, że trzeba ratować pawilony wybudowane w XX wieku, bo  większość z nich wyburza się i ślad po nich zanika. Obiekty te były symbolem nowoczesnego, odbudowanego ze zniszczeń miasta. Funkcjonowały jako sklepy i zmniejszały dystans między produktem a kupującym. Mój rozmówca podziękował mi, że zadbałam o pawilony Kinowa 19 i 19A. Podczas spotkania poinformował mnie, że on z kolei – doceniając walory architektoniczne i użytkowe pawilonu Bliska 12 – chciałby uratować go przed zniszczeniem. Chciałby, aby pawilon ten stał się miejscem dla eventów i wydarzeń kulturalnych, miejscem pracy artystów, rzemieślników, fotografów i filmowców. Wkrótce doszło do podpisania z nim umowy najmu na jeden z lokali w tym budynku. Wynajęty lokal na Bliskiej przeszedł metamorfozę. Został wyremontowany, ale zachowana została oryginalna stolarka okienna, zachowane zostały oryginalne podłogi i ściany z wbitymi hakami, pozostałościami sklepu mięsnego. Teraz jest tam piękne studio filmowo – fotograficzne, przestrzeń wystawowa, artystyczna. Młodzi ludzie będą oglądali pawilon Bliska 12 jak skansen, bo takich pawilonów już nie ma. Deweloperzy je wyburzają i w ich miejscu stawiają nowe bloki. Nam się udało nasze pawilony zachować. Myślę, że właśnie dlatego z takim sentymentem podchodzę do tych dwóch miejsc – Bliska 12 oraz Kinowa 19 i 19A. Cieszę się, że w obiektach tych udało się utrzymać ich pierwotny charakter, że służą lokalnej społeczności, że są przez tę społeczność odwiedzane i wreszcie, że wpisują się w mapę kulturową Kamionka, jako miejsce gdzie powstaje rzemiosło, odbywają się wydarzenia kulturalne i artystyczne.

Czym było dla Pani wyróżnienie „Kamień Kamionka” w momencie jego otrzymania? 

Było to wielkie wyróżnienie, bo oddolnie przyznane. Przyznane za pracę – najpierw pracuję, praca moja zostaje doceniona, a nie odwrotnie. Ponadto cieszy mnie, że to jest nagroda przyznawana przez ludzi, którzy nie mają interesu w tym, aby ją przyznać. Jest spontaniczna, ktoś idzie i zauważa, że coś się fajnego dzieje. Nie wiem czy są jeszcze nagrody, które przyznawane są w taki sposób. Wartość tej nagrody leży w tym, że płynie od ludzi dla ludzi. Zasiadam w Kapitule i widzę nominacje: np. dla lekarki, która po prostu leczy ludzi, nie po to, żeby dostać nagrodę, ale jej pacjenci chcą jej podziękować; czy dla dyrygenta chóru, który po prostu kieruje chórem też nie po to, żeby zdobyć nagrodę, a ktoś uznał, że zasługuje na to, by szerzej zobaczono jego pracę i jej efekty. To jest najcenniejsze i to naprawdę ma dużą wartość, bo ta nagroda to jest taki dar ludzkich serc.

Czy umiałaby Pani wymienić cechy charakteru, które łączą laureatów?

Bezinteresowna praca, ciężka, ale bezinteresowna, oczywiście na rzecz Mieszkańców. Mimo, że wszyscy laureaci pracują w różnych dziedzinach, to wszyscy pracują na rzecz Mieszkańców. To jest rzadko spotykane. Bezinteresowność to już rzadko spotykana cecha. Wszyscy, z którymi się rozmawia  pytają „za ile?” Nie identyfikują się z firmą, nie identyfikują się z miejscem. Wiadomo, że jak ktoś na przykład buduje osiedle, to po to, żeby osiągnąć zysk, to jest biznes, ale można wybudować byle co, albo może też powstać coś ładnego, pięknego pod względem architektonicznym.
Pawilon Kinowa 19. Źródło: strona internetowa SM „Waszyngtona”

Laureat Kamienia Kamionka musi chcieć zrobić coś dla pokoleń, a nie tylko dla siebie, a także zrobić coś więcej, niż minimum.

Ma Pani jakąś myśl na koniec do przekazania czytelnikom, mieszkańcom Kamionka?

Integrujmy się, spotykajmy się! Chciałabym zachęcić Mieszkańców do uczestniczenia we wszystkich akcjach, imprezach kulturalnych organizowanych na Kamionku. Chciałabym,  żeby ludzie się spotykali i poznawali nawzajem, żeby dzieci wróciły na podwórka, żeby starsze osoby miały czas na spotkania i rozmowy sąsiedzkie.

Warszawa, 7 maja 2024
Rozmowę przeprowadził Jan Wójkowski
Bookmark the permalink.

Comments are closed.